Self-made man? Św. Augustyn mówi: bez Boga się nie da!

Często dzisiaj słyszymy: „Bądź najlepszą wersją siebie. Wszystko zależy od ciebie.”

 

Iluzja samowystarczalności

W poradnikach i kursach rozwoju osobistego, mediach społecznościowych często podkreśla się, że osiągnięcie sukcesu, poczucia sensu i spełnienia -  zależy od jasno wyznaczonego planu, determinacji oraz wewnętrznej motywacji. Wystarczy tylko chcieć, działać, ogarnąć siebie jak to często mówimy.

„Bądź kowalem własnego losu” – to hasło staje niepodważalnym przekazem kultury nastawionej na produktywność. Ale czy rzeczywiście mamy pełną kontrolę nad wszystkim, co nas spotyka? Czy nie jest to raczej kusząca, lecz złudna obietnica samowystarczalności?

W dzisiejszym języku funkcjonuje na to określenie: „self-made”, które oznacza kogoś „stworzonego przez samego siebie”. Jest to symbol ,,sukcesu” osiągniętego bez wsparcia, przywilejów i zależności. Wydaje mi się, że zawdzięczam wszystko wyłącznie dzięki swojej pracy. Brzmi to jak ideał dla wielu.

Głos św. Augustyna

Ojciec Kościoła, święty Augustyn, z pewnością nie pozostałby wobec tego obojętny — i jego głos nie byłby łagodny dla tych, którzy sądzą, że do szczęścia wystarczy jedynie silna wola i precyzyjny plan na życie.

W kazaniu Sermo 26 św. Augustyn przywołuje słowa z Psalmu 100: „On nas stworzył, a nie my sami siebie” (łac. Ipse fecit nos, et non ipsi nos). Przypomina w ten sposób, że człowiek nie jest autorem własnego istnienia. Choć posiada wolną wolę (liberum arbitrium), która daje mu zdolność decydowania i działania, czyni człowieka odpowiedzialnym -  to nie jest on jednak przyczyną samego siebie także w działaniu codziennym. Jego życie ma źródło poza nim – w Bogu, który jest jego Stwórcą.

Krytyka wiary w samo-naprawę

Augustyn idzie dalej. Krytykuje nie tylko iluzję, że stworzyliśmy samych siebie, ale i przekonanie, że wystarczy sama siła woli, by się naprawić, stać się lepszym, dojść do pełni – do sukcesu. Dziś rzadko mówi się o „łasce” czy „naturze ludzkiej” – częściej o produktywności, samodoskonaleniu i rozwoju. A jednak u podstaw leży ta sama postawa: jeśli tylko się postaram, wszystko zależy ode mnie.

Augustyn nazwałby to pelagianizmem – błędnym przekonaniem, że człowiek o własnych siłach może dojść do dobra. Dziś ta postawa wraca w nowoczesnych formach: coachingu, pozytywnej psychologii, lifestyle design – czyli wysiłku tworzenia siebie bez Boga. Wszystko sprowadza się do zarządzania sobą jak projektem – często z pominięciem tego, co najbardziej ludzkie: kruchości, potrzeby relacji, autentyczności i świadomości, że nie wystarczamy sami sobie.

Ostrzeżenie z Raju: gdy człowiek ufa tylko sobie

Współczesne hasło „Przemień swoje życie – wystarczy, że naprawdę tego pragniesz” św. Augustyn określiłby jako zwodnicze. Przypomina, że Adam, choć pierwotnie stworzony w doskonałości, upadł, gdy uwierzył, że poradzi sobie sam:

„Voluit deserere a quo factus erat. Permisit Deus, tamquam dicens: Deserat me, et inveniat se – et miseria sua probet quia nihil potest sine me.”
„Chciał porzucić Tego, który go stworzył. Bóg pozwolił – jakby mówiąc: 'Niech mnie porzuci i niech odnajdzie samego siebie – a jego nędza pokaże, że nic nie może beze Mnie.'” (Sermo 26,2)

To dramatyczne ostrzeżenie: kto odcina się od źródła, prędzej czy później się rozpada. Z tego rodzi się jedno z najbardziej przejmujących zdań w całym kazaniu:  „O malum liberum arbitrium sine Deo!”  „O, zła wolna wolo bez Boga!” lub „O, jak zgubna jest wolna wola bez Boga!” (Sermo 26,3)

Prawdziwa wolność a łaska (gratia)

Augustyn nie zaprzecza, że człowiek jest wolny, ale ostrzega, że ta wolność może łatwo obrócić się przeciwko niemu. Kiedy człowiek opiera się wyłącznie na sobie, ignorując potrzebę wsparcia czy łaski, szybko wpada w spiralę samotności, napięcia, dążenia do nierealnych ideałów i w końcu wypalenia. Przekonanie, że wszystko zależy tylko ode mnie, nie wyzwala - to przytłacza ciężarem, którego nikt nie jest w stanie unieść.

Augustyn nie poprzestaje na gorzkiej diagnozie. Wskazuje drogę wyjścia: „Reficiat nos qui fecit nos” – „Niech nas naprawi Ten, który nas stworzył” ( Sermo 26,3 ) . Człowiek nie jest samowystarczalny – jest stworzony, zależny, podatny na zranienia. Ale to właśnie w uznaniu własnej słabości może odnaleźć prawdziwą siłę – jeśli pozwoli sobie pomóc, jeśli otworzy się na łaskę (gratia).

Nie ma w tym ucieczki od odpowiedzialności, lecz uznanie, że bez łaski (gratia) nie ma powrotu do pełni. Łaska (gratia) nie odbiera człowiekowi siły – ona ją uzdrawia, porządkuje i prowadzi. Właśnie w niej, danej człowiekowi za darmo, tkwi źródło prawdziwej wolności i siła do codziennej przemiany. Dlatego modlitwa, sakramenty, życie w obecności Boga nie są opcją dla pobożnych – są drogą życia dla każdego, kto pragnie być naprawdę wolny.

Gdzie inspiracja, a gdzie łaska?

Współczesne poradniki self-help mogą być inspirujące. Prawda potrzebujemy struktury, motywacji, planu. Ale jeśli nie ma w tym wszystkim miejsca na łaskę, na zależność, na wdzięczność – dochodzi do momentu, w którym nie da się iść dalej. Nie jesteśmy wolni, dopóki nie uznamy, że łaska Boga, a nie tylko nasz wysiłek, daje nam życie i siłę.

W kulturze, która czyni z niezależności ideał, św. Augustyn uczy pokory – uznania, że potrzebujemy Boga. Człowiek nie stworzył samego siebie, nie utrzymuje siebie przy istnieniu i nie może się sam w pełni naprawić. Jesteśmy stworzeni – a więc zależni. I właśnie w tej zależności kryje się nasza nadzieja, nie słabość.

 

Inne artykuły autora

Self-made man? Św. Augustyn mówi: bez Boga się nie da!

Domum Dei, cor vestrum! – św. Augustyn.